Argentyna Film w realu

Argentyna – film w realu

Istny cyrk! Dosłownie! Wszystko zaczęło się od cyrku. W dodatku włoskiego, stacjonującego wówczas na Krakowskiej ziemi. Zabawny zestaw. Ale od początku. Argentyna jest tego warta.
Trzeba powiedzieć sobie jasno, że moje życie to jedna wielka plątanina zadziwiających i pasjonujących historii w każdym znaczeniu tych słów. I w tym przypadku nie mogło być inaczej.

„Pojawienie się” Argentyny

Pięknej kwietniowej niedzieli, dwa lata temu, mama postanowiła zrobić niespodziankę całej naszej pięcioosobowej rodzince i zabrała nas do cyrku. Według przyjętych norm byłam niemalże osobą dorosłą, a jednak cieszyłam się jak dziecko. Naszym oczom ukazały się niesamowicie hipnotyzujące i wciągające występy. Siedząc tam momentalnie przeniosłam się w świat marzeń, jednak był on niekompletny. To nie ja byłam na arenie. Ale nie dałam się przygnębić tak niewiele znaczącej wtedy myśli.
Nagle nastąpił przełom. Na scenę wjechał ON. Orientalny Nieznajomy. Poruszał się dzikim motocrossowym motocyklem wewnątrz kuli śmierci. W pierwszej chwili nie zdawałam sobie sprawy jaki rozpoczęłam właśnie rozdział. Zarówno ON jak i inni byli w tamtym momencie tylko tajemniczymi obcokrajowcami, których miałam widzieć pierwszy i ostatni raz w życiu.
Tydzień później już się znaliśmy. Już umawialiśmy się na rozmowy. Już list był przeczytany, próba cyrkowa zaliczona. ON okazał się być przyjaźnie nastawionym chłopakiem pochodzącym z Argentyny, a ja dobrze zapowiadającą się chica latina. Mówił tylko po hiszpańsku. Spotkania wymagały zatem przełamania bariery językowej, co okazało się dla mnie zbawienne w skutkach. Pierwsza wymiana zdań przesiąknięta zaskoczeniem i stresem ograniczała się do kilku podstawowych sformułowań. Języka niby uczyłam się już od 5 lat, ale mój brak profesjonalizmu z tamtej chwili to jego wina. Tych jego ciemnych oczu wpatrujących się z rozbawieniem i ciekawością jednocześnie, jego ciemnej karnacji i zadziornego uśmiechu.

Walter. Ten o kakaowych, tajemniczych oczach. ON- Orientalny Nieznajomy, uchylone drzwi do Argentyny.
Walter. Ten o kakaowych oczach. ON- Orientalny Nieznajomy, wcielenie Argentyny.

Love story

A reszta? Reszta przyszła z czasem. Godziny z latynoskimi piosenkami, słówkami, fascynacja Argentyną.
Opowieści z tamtego świata, coraz szybsze chatowanie (z czasem bardzo rzadko sięgałam po słownik) rozwinęły we mnie coś czego początkowo nie potrafiłam zdefiniować. Pomimo wielu zmian, które zaszły podczas tych dwóch lat nie straciłam tego co zyskałam wraz z ową pamiętną niedzielą.
Zauważyłam, że znajomość Argentyny jest w Polsce znikoma, zatem postanowiłam coś z tym zrobić. Na tejże stronie postaram się powiedzieć co nieco o pasjonujących miejscach tego kraju i tym samym zachęcić do tropikalnej wycieczki.

Tutaj zobaczyć można motocyklistów w akcji!

Wcielona Argentyna.
Wcielona Argentyna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *